Jeśli jesteś w Polsce, nie znajdziesz bardziej wiarygodnego bukmachera niż bukmacher Mostbet. Wystarczy przeczytać opinie na temat firmy Mostbet, aby się o tym przekonać. Tutaj znajdziesz najkorzystniejsze kursy na wszystkie rodzaje sportów i wydarzeń, a także szeroki wybór różnych zakładów, darmowych zakładów, darmowych spinów i szybkich wypłat. Aby gra była zawsze pod ręką, stworzyliśmy dla Ciebie wygodną aplikację mobilną!

16 czerwca (poniedziałek)
Lecimy z Warszawy samolotem na Sycylię. Zostaliśmy przez Włochów zaproszeni na kilkudniowy pobyt, w trakcie którego m.in. ma być podpisana umowa jumelage między naszymi Okręgami. 
Mamy międzylądowanie w Rzymie. Miło by było znaleźć naszą Panią Gubernator wraz z grupą gdańsko-bydgoską. Tym bardziej, że nasze loty mają różnicę tylko 15 minut.
SMS->Katarzyna – Gdzie jesteście?
SMS->Piotr – W Rzymie
Taaaaaaaa....., no ale się czepiam, odpowiedź była przecież poprawna smiley.

Mimo olbrzymich przestrzeni na rzymskim lotnisku, jednak znaleźliśmy się: gate 1 – odloty krajowe. Z radością wyściskaliśmy się i poszliśmy przywitać Ziemię Włoską (wg najwyższych władz) dobrym Chianti z odrobiną nietartego parmezanu. Byliśmy w komplecie: Andrzej Hoffmann z małżonką Elą (LC Bydgoszcz), DG Katarzyna Gebert i Elżbieta Dziwulska (LC Gdańsk Amber), Krzysztof Jankowski, Piotr Maciejewski i Jerzy Szymański (LC Radom).
Kolejny lot i witamy w Katanii.
Odbieramy bagaże. Każdy zna tę chwilę niepewności czy jego walizki wyjadą na taśmociągu, czy ta bordowa to na pewno moja????? Człowiek oczekuje, denerwując się w miarę ubywania szczęściarzy, którzy już odebrali bagaż. Aż w końcu JEST!!! MAM!!! Biorę walizkę i wychodzę do zewnętrznego świata na spotkanie przygody. Tam już z bukietami dla naszych pań czekali włoscy Lioni.
Niestety Katarzyna z grupą „gdańsko-bydgoską” doświadcza innego scenariusza crying.
Bieganina, rozmowy, szukanie, chwile nadziei „o jest TAM!!!” i zwątpienia „...... a taka podobna”. Wezwano na pomoc oczekujących na nas Włochów i dzięki nim uzyskaliśmy zapewnienie lotniska, że bagaże się znajdą i dotrą do hotelu. Uspokojeni, całą grupą wychodzimy do oczekujących nas Włochów.
Powitanie, uściski, prawdziwie szczera, południowowłoska, żywiołowa radość.
Jedziemy kilkoma samochodami do naszego hotelu. Słowo „jedziemy” powinienem właściwie zastąpić jakimś słowem określającym przebijanie się na trzeciego, zawracanie w absurdalnych okolicznościach tuż przed rozpędzoną śmieciarką, mijanie się przy dużej szybkości tam, gdzie każdy Polak oczami wyobrazi widzi już zderzenie czołowe, omijanie o milimetry skuterów, składanie prawych lusterek tak, aby nie poobijać stojących aut, pokonywanie skrzyżowań przy pomocy klaksonu, gazu i Opatrzności. A to wszystko przy sympatycznej rozmowie z kierowcą, który częściej spogląda na rozmówcę niż na drogę. MISTRZOWIE!!!
Wyglądamy Etny, ale wśród ciasnej zabudowy Katanii miga nam czasem tylko jej dymiący krater.
Hotel miły, sympatyczny, czysty, 4-gwiazdkowy. Kolejny miły gest: na każdego z nas czekał prezent - symbol Katanii, czyli słoń z obeliskiem i paczka wspaniałych sycylijskich cukierków.
Za chwilę mamy kolację, więc małe przebieranko (ten kto może - zagubione bagaże nie dotarły) i idziemy. Włosi prowadzą nas przez Katanię, miasto utrzymane w klimacie XVIII-XIX wieku. Pewnie za chwile trafimy do jakiegoś hotelu albo restauracji tak sterylnie wysokiej klasy, że całkowicie wypranej z indywidualności, jak potrawy ze smaku. Zatrzymujemy się jednak obok otwartych drzwi, gdzie w przejściu wciśnięto na siłę ladę chłodniczą, wypełnioną tym wszystkim, co da się żywego złapać w morzu. Stoimy niezdecydowani, aż gospodarze wskazują nam wejście. Trafiliśmy do typowej sycylijskiej trattori, wyglądającej jak przyzwoite polskie bary mleczne. I to był strzał w dziesiątkę.
W nieformalnej atmosferze poznajemy przesympatycznego Dino wraz z Anną - jego żoną Polką, która zawsze i wszędzie nam pomaga. Jest też ich córką Izabella, urodzona we Włoszech, ale o polskiej duszy. To właśnie Iza wprowadziła do polsko-lioneskiego języka cudne słowo „bliźniaczenie” (w oficjalnym języku LCI "jumelage" lub "twinnings"). Był też Giuseppe wraz z żoną, którzy dbali o to, abyśmy zjedli to, co najlepsze. W miarę spożywania duszonych, marynowanych, smażonych, pieczonych i gotowanych owoców morza, czarnego makaronu z sosem z mątwy oraz wspaniałych pieczonych ryb śródziemnomorskich, tworzy się więź przyjaźni między ludźmi, spełnia się element kodeksu etycznego dotyczącego przyjaźni samej w sobie. Na następnych oficjalnych uroczystościach nie ma nawet cienia tej atmosfery przyjaźni i serdeczności.
Dziękujemy Wam włoscy przyjaciele, ta kolacja w trattori ma większą moc niż wszystkie oficjalnie podpisane pergaminy....

17 czerwca (wtorek)
Katania jest słodka i to w sensie dosłownym.
Na śniadanie mamy słodkie bułeczki drożdżowe, słodkie bułeczki francuskie, nutellę, miód, ciasteczka, drzem i grzanki ze słodkiego pieczywa. Mamy też jajka kurze gotowane na miękko-twardo i płatki śniadaniowe czekoladowo-miodowe.
Całkowicie zasłodzeni jedziemy zwiedzać Taorminę. To absolutnie niepowtarzalne miejsce. Nie może być inaczej, skoro miasteczko leży nigdzie indziej, jak na stokach wulkanu Etna, a jego niesamowicie strome i kręte uliczki biegną prościutko do pięknych, czystych plaż, otulonych błękitem morza. Jak cała Sycylia, Taormina nosi znamiona wielu kultur, które miały okazję zagościć tu dzięki greckim, arabskim, hiszpańskim i francuskim kolonizatorom. Wybudowane na stokach śliczne, kolorowe domki, urokliwe zatoczki i przesiąknięty wspaniałą atmosferą zabytkowy port. Wizerunek Taorminy doskonale uzupełniają też takie zabytki, jak świetnie zachowana grecka świątynia, gdzie czczono boginię Venus, czy ruiny greckiego teatru.
Grupa gdańsko-bydgoska jest od wczoraj w tych samych kreacjach, ale wierzymy, że bagaże są w drodze.
Więcej od słów o Taorminie pokażą zdjęcia. Jedno trzeba koniecznie wyjaśnić. Czasami na zdjęciach widać czerwono żółtą flagę Sycylii, składającą się z głowy na trzech nogach, poprzetykanych kłosami. Dość makabryczne. Symbolizuje to trzy prowincje Sycylii oraz jej trójkątny kształt.
W drodze powrotnej do hotelu panowie kupują kilka sycylijskich win: Marsala Fine słodkie 18% czyli wzmacniane, Nero D’Avola i Etna Roso - z zamiarem somalierskiej degustacji. Nasz kolega, po uwadze, „przecież to wino jak wino, więc polejcie" pił dalej z kamionkowej filiżanki bo odmówiliśmy mu zaszczytu kieliszka, zwłaszcza, że nas było trzech a kieliszki dwa. Marsala Fine po analizie trzech nosów, obejrzeniu pozostałości na kieliszku po zakręceniu i „przeżuciu” solidnego łyka, jako pierwsze wylądowało w zlewie z opinią nie nadającej się do picia cieczy, otrzymanej z bezczelnego słodzenia i alkoholizowania średniego wina. Kolejne było Nero D’Avola, ale o zbyt ziemistym (a właściwie "popielistym" - chyba z Etny) smaku. Wreszcie najtańsze Etna Roso było porównywalne z Sophia. Wniosek następujący: sklep, gdzie kupowaliśmy wino jest marny, bo wino podane nam do wczorajszej kolacji było całkiem grzeczne.
Grupa gdańsko-bydgoska dalej lansuje ten sam strój, tylko miny jakieś smutne i złe.
Wieczór. Jedziemy na bliźniaczenie między Okręgami do ekskluzywnego Yacht Clubu nad brzegiem Morza Jońskiego. I znowu zdjęcia więcej oddają niż słowa. Śródziemnomorska roślinność, dająca sobie świetnie radę mimo panujących upałów. Pojawiają się władze polskie i włoskie oraz wojskowe i kościelne, elegancki tłum w eleganckiej scenerii. Bardzo się cieszymy, że spotykamy naszego Konsula w Katanii - Pana Gerarda Pokruszyńskiego, sympatycznego i pomocnego człowieka. Część formalna przebiega jak każda część formalna: dużo serdecznych słów, prezentacje historii współpracy polsko-włoskiej i aktualnych działań naszego Okręgu. Wywiady dla telewizji i prasy.
Nasza Gubernator Katarzyna, Gubernator Giacona i polski Konsul podpisują akt "zbliźniaczenia" Okręgów. Symboliczne podarunki od Włochów. A nasze polskie? W bagażu Katarzyny - nie wiadomo w jakiej części świata....
Warto dodać tylko, że polskie kobiety potrafią wyczarować coś z niczego, bo bagaży dalej nie ma. Konsul obiecuje, że od rana, przy pomocy miejscowej policji (której zaprzyjaźniony szef siedzi w gronie gości honorowych) zajmie się tą sprawą.
Bankiet kończy się około 1oo w nocy - no cóż Włochy smiley.

18 czerwca (środa)
Śniadanie na słodko, brrrr ohyda!!! Toczy się walka o jedyną niesłodką potrawę, jaką są jajka na twardo.
Wielka radość w grupie "gdańsko-bydgoskiej" - w końcu dojechały bagaże. Wprawdzie nie wszystkie, ale podstawowe wyposażenie już jest.
Mimo ponad 30-stopniowego upału, wyruszamy na zwiedzanie Katanii. To spore, bo liczące 340 tysięcy mieszkańców miasto, leżące na wschodnim wybrzeżu, u stóp budzącej strach i podziw Etny. Powstała ponad 2700 lat temu jako kolonia grecka. Do naszych czasów zachowały się liczne ślady różnych kultur - rzymskiej, arabskiej czy też normandzkiej. Nieposkromiona Etna nie szczędziła miastu kataklizmów, ale mimo licznych erupcji, pożarów i trzęsień ziemi, Katania nie straciła najważniejszych zabytków. Starożytne ruiny intrygująco przeplatają się z bogatymi w zdobienia budynkami z baroku. Monumentalna katedra i nietypowa fontanna w kształcie słonia, zaprojektowana przez włoskiego artystę, Vaccariniego. Imponująco prezentuje się też wzniesiony w pierwszej połowie XIII wieku zamek Ursino, w którego wnętrzach nareszcie znaleźliśmy orzeźwiający chłód.
"Dookoła wszędzie Etna". Chodniki, jezdnie, budynki - wszystko zbudowane z materiału wulkanicznego. I wszystko obsypane kurzem-pyłem, wydobywającym się z krateru wulkanu: samochody, skutery (straszne ich mnóstwo w tym mieście), domy, roślinność i ludzie zapewne też. Dodając do tego wilgotność powietrza, tworzy się coś, co u nas nazywamy brudem, ale na Sycylii syzyfową pracą jest myć okna w domach, witryny w sklepach czy jeździć na myjnię samochodową.
Po atrakcjach architektonicznych Włosi wiodą nas na targ ryb, frutti di mare, owoców i słodyczy. Wrażenia wzrokowo-zapachowe nie do pogardzenia! Dziwne, ale nigdzie nie dostrzegliśmy żadnej muchy, ani jej podobnego stworzenia! Za gorąco?!
"Trzymajcie torby i aparaty przy sobie, bo tu wszystko może się zdarzyć..." ostrzegają nasi Włosi. Przyglądamy się pląsającym w wodzie żywym ośmiornicom różnych wielkości, najprzeróżniejszym gatunkom nieznaych nam ryb, zaglądamy w skorupki małżom i ostrygom. Ale do części "mięsnej" targu nie chcemy już iść. Za dużo wrażeń, jak na jeden dzień, szczególnie, że z dala smutnymi oczami spoglądają w naszym kierunku całe prosie głowy...
Teraz już marsz uliczkami do polskiego konsulatu, gdzie całą naszą grupę zaprosił na spotkanie pan Konsul Gerard Pokruszyński. To najmłodszy polski konsulat, ale bardzo potrzebny miejscowej, licznej polonii. Jesienią planowane jest otwarcie polskiej szkoły dla dzieci naszych rodaków, którzy czasowo zamieszkują okoliczny teren.

Wieczorem kolejne bliźniaczenie - LC Catania Stesicoro Centrum i LC Gdańsk Amber. Elegancki Sheraton z eleganckim towarzystwem, eleganckimi daniami oraz słodkimi mowami. I znów gratulacje, zdjęcia, podpisywanie dokumentów przez gubernatorów i prezydenta... I znowu okolicznościowe podarunki. Tym razem Polska też ofiarowuje - podwójnie, za wczoraj i dziś. Oj, jak brakuje cudownej atmosfery pierwszej kolacji we włoskiej trattori!
Grupa gdańsko-bydgoska jakaś odmieniona, uczesana, przebrana w inne szatysmiley!
I jeszcze przyjęcie nowego członka do LC Catania i przemowy z okazji rocznicy charteru włoskiego Klubu. Czas mija powoli, szczególnie, że jest strasznie gorąco i parno, a wszyscy w wieczorowych toaletach. Działająca na najwyższych obrotach klimatyzacja "burzy" paniom fryzury - pada komenda "wyłączyć". Otwarto więc drzwi na tarasy, licząc, iż wiaterek od morza przyniesie w zamian jakieś ochłodzenie. Niestety, złudne nadzieje! Włosi uspokajają: Kasia, przecież jeszcze nie zaczęło się lato! Wolne żarty: temperatura dochodzi do 40oC, a oni twierdzą, że to wiosna...
Włosi - ciekawy naród. Ci, w porównywalnym z nami wieku, świetnie mówią po włosku. I nic poza tym. Czasem któryś z nich próbuje włoskie słowo wypowiedzieć z angielskim akcentem i dziwi się, że nie bardzo rozumiemy, co do nas mówi. Gdyby nie Anna, Izabella i Dino - zginęlibyśmy z komunikacją wzajemną.
W ciągu tych paru dni pobytu na Sycylii nasi panowie dość skutecznie opanowali pewien podstawowy zasób włoskich słów. Czemu Włosi są tacy "oporni" na obce języki?   
Ciekawie jest przyglądać się relacjom międzyludzkim na Sycylii. Każdy z nas dużo różnych opinii słyszał o tej krainie - teraz mamy możliwość ich weryfikacji. Chyba jednak świat stanął tu w miejscu...

 

19 czerwca (czwartek)
Śniadanie, hmmmm espresso doppio per favore i, proszę!, coś możliwie najmniej słodkiego!
Pakujemy się, Włosi podjeżdżają po nas już o 9oo. Zawsze są punktualni - aż dziw bierze, że w takiej temperaturze można zdążyć ze wszystkim. Czas na lotnisko, gdzie serdecznie żegnamy się z Dino, Anną i Izą - żal rozstawać się z tak ciepłymi, uczynnymi i przyjaźnie nastawionymi do nas ludźmi. Do zobaczenia w Polsce! Zapraszamy!

Piotr Maciejewski                 DG Katarzyna Gebert   
LC Radom                           LC Gdańsk Amber

>

>


Ps.
20 czerwca (piątek)
Cudowna jajecznica na boczku, boskie kanapki z szynką i ogórkiem małosolnym, herbata z cytryną, kilka rzodkiewek. Wszędzie dobrze, ale polskie śniadanie najlepsze!
Piotr M.

 przejdź do » GALERII ZDJĘĆ

 

Początek strony